wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 6.(...) Jesteś ortodoksyjnym żydem czy wyznawcą jakiejś innej, chorej idei?


"Szczerość jest przywilejem odważnych."

MYŚL

Otwieram oczy i oślepiają mnie promienie słoneczne. Sięgam ręką po telefon. 8.15. I ten żałosny moment, gdy mógłbyś spać przez cały dzień, ale twój zegar biologiczny decyduje inaczej. Wzdycham ciężko, rozciągam się i zwlekam z łóżka. A tak mi się dobrze spało! Łóżko wodne, to coś, co każdy powinien mieć. Z 'szalonym entuzjazmem' idę do kuchni. Potrzebuję czegoś co postawi mnie na nogi - kofeiny. Przy wyspie kuchennej siedzi Harry, z rozłożoną na blacie gazetą i filiżanką espresso w ręku. 
- Dzień dobry.- mówię przecierając jeszcze zamglone od snu oczy.
- Dobry.- powiedział 'uprzejmie'.- Jak się spało?- zgryźliwość w jego głosie można było wyczuć na kilometr.
- Sądząc po ironicznym tonie, na pewno lepiej niż tobie.- burkną coś ze złością pod nosem.
- Gdzie masz kubki.- zapytałam przeszukując szafki. Pewnie większość osób nie szperałaby komuś bez pozwolenia po kuchni, ale ja nie mam z tym problemu. Skrupuły to akurat coś, czym nie zostałam hojnie obdarowana przez Boga.
- Są w...
- O już mam.- na reszcie to ja weszłam mu w słowo, a nie on mi. Zadowolona z siebie wzięłam czarny kubek w białe kropki. Zaczynam darzyć większą sympatią białe wnętrza wszystkich nowoczesnych domów, patrząc przez pryzmat tego, że prawie wszystko w mieszkaniu Harry'ego jest czarne lub z domieszką czarnego. Podziwiam go za to, że nie dostał jeszcze depresji. Albo dostał, a ja tego nie zauważyłam. Stawiam naczynie pod dyszą ekspresu i po małych perypetiach wybieram odpowiedni program. Zajmuję miejsce na przeciw Zielonookiego. Skanuję wzrokiem jego sylwetkę. Biały t-shirt i jak przypuszczam, czarne rurki. Mówiąc szczerze, bez garnituru wygląda mniej poważnie. Jednak coś w jego ciele przyciąga moją uwagę. W oczy rzucają mi się czarne wzory zdobiące jego lewą rękę od połowy wierzchu dłoni, pewnie do końca ramienia, sądząc po przykrytym w 1/2 materiałem rękawu  koszulki, statku pirackim. Jak to możliwe, że wcześniej ich nie zauważyłam? Przypominam sobie wszystkie stylizacje w jakich go widziałam, dochodząc do wniosku, że w każdej miał przykryte ramiona. Patrząc na charakter jego pracy i ogólny wizerunek jaki ze sobą prezentuje, tatuaże pasują do niego, jak pięść do twarzy. Jednak dodają mu one drapieżności. Myślę, że są pewnego rodzaju manifestem.
- Po co ci te tatuaże?- pytam. Unosi wzrok z nad gazety. Jego oczy nie wyrażają nic. Bije od nich zimna obojętność i nienormalne opanowanie.
- Moje tatuaże, moja sprawa. Jeżeli kiedyś będę na tyle pijany, że ci o nich opowiem, możesz czuć się usatysfakcjonowana. Nie czekałbym jednak na to.- powiedział stanowczo.
Mój zapał do rozmowy opadł. Dla czego on nie może być normalny? Dla czego nie można z nim po prostu porozmawiać? Jestem towarzyską osobą i potrzebuję kontaktu z innymi ludźmi. Jego skrytość i tajemniczość zaczyna mi ciążyć. Zapowiada się ciężkie 12 miesięcy.
- Powiedz mi.- zaczęłam zbierając łyżeczką piankę z kawy.- Jak to jest, że masz takie wielkie mieszkanie i nie masz żadnego pokoju gościnnego?- patrzyłam na mojego rozmówcę wyczekująco. Chwilę mnie ignorował, ale kiedy chrząknięciem dałam mu do zrozumienia, że nie mam zamiaru odpuścić, poddał się.
- Nie mam żadnych znajomych ani przyjaciół którzy mogliby zostawać u mnie na noc. Nie mam żadnych przyjaciół. Nie wdaję się z ludźmi w bliższe znajomości. Czysto biznesowe.- powiedział uniwersalnym tonem i wrócił do czytania czasopisma. Zrobiło mi się go szkoda. Każdy powinien mieć kogoś z kim mógłby od czasu, do czasu zamienić słowo. Podzielić się swoimi zmartwieniami albo radostkami. Nie wyobrażam sobie prowadzenia takiego samotniczego trybu życia jak on. Sugerując się jednak jego wypowiedzią, izoluje się od innych na własne życzenie. Człowiek zagadka.
- Nie czujesz się czasem samotnie?- Miałam wrażenie, że przez dosłownie sekundę się spiął, ale natychmiast się naprężył, jakby z zamiarem przyjęcia jakiegoś wyimaginowanego ataku.
- Nie.- stwierdził twardo.
- Nigdy?- spojrzałam na niego nie dowierzając. Każdy czasem czuje się samotny.
- Nigdy.-  rzekł pewny swego.
- Nawet kiedy masz ochotę na seks?- wypaliłam bez namysłu. Lockers zaszczycił mnie swoją uwagą. Na jego twarzy przebijały się objawy rozbawienia, które mimo starań Styles'a wyłapało moje bystre oko.
- Nawet wtedy.- zaśmiał się pod nosem.
- Nie wierzę.- oparłam się o krzesło nonszalancko zakładając ręce na piersi.
- To uwierz.
- Kłamiesz.
- Nie.
- Tak.- zaczęłam się z nim sprzeczać.
- Nie.
- Tak.
- Jesteś męcząca.
- Ty również.
- Odczep się.
- Dobrze wiesz, że nie mam takiego zamiaru.- wypuścił ze świstem powietrze.
- Po prostu nie mam ochoty na seks. Nie interesuje mnie on.- zaczęłam się śmiać.
- Pfff...- prychnęłam.- No na pewno. Masz 20 lat i mówisz mi, że nie interesuje cię seks? Każdy facet w twoim wieku się nim interesuje, a większość wręcz świata poza nim nie widzi. Jesteś ortodoksyjnym żydem czy wyznawcą jakiejś innej, chorej idei?
- Nie. Po prostu...
- Jesteś gejem.- wymierzyłam w niego oskarżycielsko palec.
- Nie!- zaprzeczył desperacko.
- Poddaję się.- uniosłam ręce do góry.- Oświeć mnie, bo ja nie mam już pomysłu.
-  Najzwyczajniej w świecie nie mam czasu zajmować się tak błahymi sprawami jak seks. Mam o wiele więcej rzeczy na głowie niż większość "facetów w moim wieku".- naśladował moją wcześniejszą wypowiedź.- Z resztą, nawet gdyby mnie on interesował, zawsze mógłbym iść do burdelu. Nie potrzebuję od razu dodatkowego pokoju.- powiedział wyraźnie zadowolony ze swojego przemówienia.
- To smutne.- stwierdziłam wpatrując się bezmyślnie w ścianę.
- Co?- spojrzał na mnie pytająco.
- Twoje życie.- westchnęłam.
- Moje życie?- zapytał rozbawiony.- A to niby dla czego?
- No bo tak. Nudna praca.- posłał mi urażone spojrzenie.
- Co? Taka prawda.- kontynuowałam.- Zero znajomych i jeszcze brak ochoty na seks. Ja na twoim miejscu dawno bym się powiesiła.- zaczął się śmiać. Ale nie tak nerwowo. Wręcz przeciwnie. Szczerze i perliście.
- Twoja szczerość jest rozbrajająca.- powiedział w końcu, kiedy się wreszcie ogarnął.
- A dla czego miałabym owijać w bawełnę? Nie lubię wymijających odpowiedzi, podtekstów i innych tego typu rzeczy.
- Nigdy nie spotkałem tak bezpośredniej osoby jak ty. W tym zakłamanym świecie potrzebne są tego typu ludzie. Zdecydowanie można uznać to za zaletę.- uśmiechnęłam się na jego wypowiedź.
- Czy to był komplement?- zapytałam teatralnie unosząc jedną brew.
- Myślę, że tak.- ukazał rząd swoich idealnie równych i białych jak świeżo spadły śnieg zębów. On jest taki uroczy! Dla czego ukrywa to wszystko pod zasłoną dymną z oschłości i arogancji? Nie rozumiem jego zachowania. Ale przysięgam sobie, że go rozgryzę!
- A ty?- Harry wyrwał mnie z zamyślenia.
- Co ja?- patrzyłam na niego zdziwiona.
- Jak sobie radzisz z napięciem seksualnym?- zapytał z chytrym uśmieszkiem. Pewnie myślał, że załatwił mnie własną bronią. Biedaczek...
- Cóż. Wbrew tego co pewnie obstawiasz, nie obniżyłam swojego libido do minimum i mimo braku faceta nie mam ochoty wyruchać wszystkiego co się rusza.- Szatyn popatrzył na mnie z zaciekawieniem.- A z resztą.- wzruszyłam ramionami.- Zawsze mam wibrator.- wyszczerzyłam się.
- Jesteś niemożliwa.- pokręcił tylko głową śmiejąc się przy tym.
- Dopiero mówiłeś, że męcząca.
- A ty najpierw mianowałaś mnie ortodoksyjnym żydem a potem stwierdziłaś jednak, że jestem gejem. I kto tutaj jest niezdecydowany Skarbie?
- Po 1. Nie jestem niezdecydowana. Mam więcej zdecydowania niż niejeden facet. Po 2. Po prostu rozważałam wszystkie opcje. A po 3. NIE MÓW DO MNIE SKARBIE!- dokładnie przeliterowałam ostatnie zdanie.
- Dobrze... Skarbie.- zaczął się ze mną droczyć. Spiorunowałam go spojrzeniem. Przyłożyłam usta do brzegu kubka i pociągnęłam z niego łyk napoju, który zaraz wyplułam z powrotem, bo smakował jak siuśki. Nie to, że piłam siuśki.
- I widzisz Durniu? Przez ciebie wystygła mi kawa!- zbeształam go.- Swoją drogą, powinieneś zainwestować w nową kawę do ekspresu, albo nowy ekspres. Gorszej kawy w życiu nie piłam.
- Och. Zapomniałem ci powiedzieć, że wrzuciłem do wody odkamieniacz.- wybałuszyłam na niego oczy. Podbiegłam szybko do zlewu i kilkanaście razy przepłukałam usta wodą.
- Ty idioto!- zaczęłam na niego wrzeszczeć.- Mogłam się otruć! Czy ty w ogóle myślisz co robisz?! Kto o zdrowych zmysłach odkamienia rano ekspres, kiedy właśnie o tej porze większość osób potrzebuje czegoś co postawi ich na nogi!- złapałam się za włosy i wzięłam głęboki oddech.
- Przepraszam.- mruknął zmieszany.
- Dobra.- westchnęłam.- Mamy jakieś plany na dzisiaj?
- Tak.
- Jakie?
- Zabieram cię na zakupy. Trzeba czymś zapełnić twoją garderobę.
__________________________________________________________

Witam, witam i o zdrowie pytam.
Jak tam?
Rozdział wcześniej. Jakoś tak zaczęłam go pisać już w czwartek i dzisiaj dostałam weny, więc stwierdziłam, że nie ma sensu trzymać go aż do czwartku, czy piątku.
Trochę krótki, ale musiałam zakończyć w tym momencie.
Podnoszę poprzeczkę. Mam na dzieję, że nie zawiedziecie mnie. :)
Do tej pory spisywaliście się świetnie.

Kara xx.

6 komentarzy=nowy rozdział

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam takiego Harry'ego <3 Jestem bardzo ciekawa, jak będą wyglądały z nim zakupy :3 Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarąbisty!!! <3
    Alex
    spotkanie-po-koncercie-1d.blogspot.com
    operacja-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Już ona mu pokaże że seks jest cool:D haha
    super piszesz,a taki Harry jest sexi:P

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! haha nie mogłam przestać się śmiać,czytając ich cudowny,poranny dialog. bezcenne! jestem ciekawa.jak będą wyglądały zakupy w stylu Harryego biznesmena.
    Pozdrawiam życzę weny i zapraszam.do siebie na nowy rozdział.
    clokworlove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chce next!

    Zapraszam do mnie: http://story-of-my-life-harry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń