czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 5.(...) Ordnung muss sein.


"Daj szansę temu czego pozornie nie lubisz,
może Cię zaskoczyć..."

MYŚL

(...)
- Jak to masz jedno łóżko?- powiedziałam nie dowierzając.
- No tak to.- powiedział wzruszając ramionami.
- Ty chyba sobie żartujesz?!- wyrzuciłam ręce w górę.- Proponujesz mi, żebym z tobą zamieszkała. BA! Ty mnie do tego podstępem zmusiłeś, a teraz mi mówisz, że masz jedno łóżko?! Ty chyba jesteś nie poważny!
- Nie pomyślałem nad tym wtedy. Z resztą, do niczego cię nie zmuszałem! Sama się zgodziłaś! Podjęłaś dobrowolnie taką decyzję.
- Ha! No tak. Najlepiej zwalić całą winę na mnie! - zaśmiałam się gorzko.- Boże... Jak można być takim idiotą, żeby proponować komuś mieszkanie wiedząc, że ma się jedną sypialnię?! Za grosz rozumu...- pokręciłam głową.- I jeszcze mi powiedz, że mam spać razem z tobą?- spojrzałam na niego, kpiąco zakładając ręce na piersi.
- Nie. Oczywiście, że nie. Będę spał na kanapie w swoim gabinecie. Zajmiesz moją sypialnię.- tym to mnie nieźle zaskoczył. Bardziej spodziewałam się tego, że zostanę położona na podłodze. Czyli jednak Styles ma chociaż trochę poszanowania do kobiet. Moje zdenerwowanie ucichło.
- No chyba, że tak.- powiedziałam już normalnym tonem.
- Chcesz zobaczyć resztę domu?- zapytał obojętnie.
- Tak.- mruknęłam. Podążyłam za Harrym. Z salonu przenieśliśmy się się do kuchni. Oczywiście, również urządzona w nowoczesnym stylu. Ma jednak u mnie plusa, za to, że w całym domu nie jest biało jak w szpitalu. Nie mówię jednak, że nie wprowadziłabym tu większej ilości barw. Następnie prowadzi mnie do sypialni, w której z kolei króluje biel, brąz i czerń. Nie wliczając niezaścielonego łóżka, nie ma tu żadnej oznaki, że ktokolwiek zamieszkuje ten pokój. Żadnych ramek ze zdjęciami, albumów, książek...nic...kompletnie nic. Tylko parę dekoracji. Oprócz tego, ten okropny, wręcz nie ludzki porządek. Czuję się jakbym zwiedzała sklep IKEA. Wszystko idealnie poukładane, ani jednej drobinki kurzu na meblach. Nienawidzę pedantyczności. Lubię mieć czysto, ale to już jest przesada. Dom ma być miejscem relaksu, odpoczynku. A jak mam czuć się dobrze gdzieś, gdzie jest jak w muzeum? Brakuje tylko tabliczek "Prosimy nie dotykać eksponatów". Uffff. Oddychaj Anabel, oddychaj. Sama nie wiem dla czego mnie to tak zbulwersowało. Ostatnio mam jakieś wahania nastroju. Raz chce mi się płakać a innym razem mam ochotę rozerwać coś ze wściekłości. Gdyby nie to, że wczoraj dostałam okresu, to pomyślałabym,  że jestem w ciąży. Jedyna rzecz, która mnie mocno zastanawia, to po co tu tyle drzwi? Jak na razie naliczyłam trzy. SZALEŃSTWO. Tak jak się domyśliłam, mijając sypialnię, trafiamy do łazienki. I znowu brąz. Myślę, że nie obraziłabym się za taką łazienkę. Tylko NA JAKĄ CHOLERĘ MU W ŁAZIENCE TELEWIZOR?! Czy bez napromieniowania nie może się skupić na tym co robi, czy co?
- I tu chyba koniec naszej wycieczki.- powiedział beznamiętnym tonem.
- Mówiłeś coś o gabinecie.
- TAM NIE WOLNO CI WCHODZIĆ!- wysyczał przez zęby.
- Ponieważ?- zaczęłam się z nim droczyć. Tak na prawdę gówno mnie obchodzi co on tam ma.
- Bo JA TAK MÓWIĘ. Jasne?
- Nie toleruję DY-KTA-TU-RY.- powiedziałam w ten sam sposób co on.
- A ja sprzeciwu.
- Ups. To chyba trafiła kosa na kamień.- widziałam jak jego pięści coraz bardziej się zaciskają.
- Przestań się ze mną kłócić.- warkną.
- HA HAHHA. Oczywiście generale. Ordnung muss sein*.- zasalutowałam. Miałam wrażenie, że zaraz wybuchnie. Ale nie. Zamkną na chwilę oczy i jego szczęka oraz ręce powoli się rozluźniły.
- Nie obchodzi mnie twoje zdanie. Nie możesz tam wchodzić, i już.- odwrócił się na pięcie i wymaszerował wołając coś, że wejście do mojej garderoby jest w sypialni. Wzruszyłam ramionami, opuściłam łazienkę i walnęłam się na łóżko. Wsadziłam głowę w poduszkę. Pachniała nim. Mieszanka jaśminowego proszku do prania ze zdecydowaną przewagą mięty zniewalała moje zmysły. Ścisnęłam pościel w rękach i zaciągnęłam się nieziemskim zapachem pozwalając aby mną zawładną. To jest jak narkotyk. Przejmuje kontrolę nad moim ciałem.

Harry nie może się o tym dowiedzieć...

Zeskakuję z łóżka jak oparzona. Oddycham ciężko. Przez moje ciało przechodzi gwałtowna fala gorąca. Nie rozumiem co się ze mną dzieje.

Ale to zdecydowanie nie jest nic dobrego.

Trzeba to zwalczyć...

... w samym zarodku.

Zdejmuję z siebie dżinsową kurtkę która zaczyna mnie dusić. Mam ochotę rozedrzeć ubrania, które mam na sobie. Pali mnie.

Pali od środka.

T-shirt, rurki, para converse'ów  i czarna bielizna lądują na ziemi. Lodowata woda z prysznica oblewa moje ciało. A ja zamiast doznać szoku termicznego, wreszcie czuję ulgę. Mój oddech się normuje. Mam wrażenie, że spadające na mnie krople wyparowują.Wychodzę i otulam się ręcznikiem, który uprzednio wyciągnęłam z szafki.
Sama właściwie nie wiem co mi się stało. To było dziwne...

Bardzo dziwne...

Czuję odrazę patrząc na ubrania, które przed paroma minutami zdjęłam. Nie mam jednak innych rzeczy. Przeciągając przez siebie kolejno spodnie i bluzkę, czuję się jakbym na własne życzenie oplatała się linami, które mnie więziły. Wychodzę na bosaka z sypialni. Harry siedzi na kanapie z laptopem na kolanach i przegląda jakieś wykresy.
- Harry?- czuję się dziwnie. Właściwie nigdy nie nazywałam go po imieniu w jego obecności.
- Tak.- mruknął obojętnie.
- Nie orientujesz się może, gdzie jest moja wal...
- W hallu.- uprzedził moje pytanie odpowiedzią.
- Aha.- kiwnęłam głową i poszłam do wcześniej wspomnianego miejsca. Wzięłam "monstera" i wtaskałam go do sypialni. No. I teraz strzelamy, które drzwi prowadzą do mojej garderoby. Wybrałam te po lewej. I trafiłam jak kulą w płot. Rozglądam się w około. Garderoba Harry'ego. Mam nie odpartą ochotę poszperać mu tutaj. Hmm. Głupio będzie jak mnie nakryje... Pieprzyć to!
Przejeżdżam ręką po powieszonych na wieszakach, idealnie wyprasowanych marynarkach. Większość z nich jest czarna lub ciemnogranatowa. Mijam strefę marynarek i przenoszę się do koszul. Ich jest tutaj chyba najwięcej. Przeróżne wzory, kolory, fasony jakie tylko ci się zamarzą. Znajduje się tutaj również nie mniejszy wybór płaszczy. Na prawdę jest ich wiele. Biorę w dłoń rękaw jednego z nich. Jego miękka faktura przyjemnie łaskocze moje knykcie. Kaszmir. Spoglądam na metkę. 'Burberry'. 95% kaszmir. Tak jak myślałam. Skanuję wzrokiem kolekcję botków. Brązowe, rude, czarne, lakierki, motocyklowe, z brokatem... WHAT? Brokat?! Dobrze... powiedzmy, że to normalne.
- Znalazłaś coś ciekawego?- usłyszałam ochrypły głos, na którego dźwięk podskoczyłam z przerażenia. O framugę drzwi opierał się Harry. Skanował z ciekawością i rozbawieniem (?) moje ciało.
- A żebyś wiedział.- powiedziałam wyciągając ze stojaka brokatowe botki.Uśmiechną się na ich widok. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Mam do nich słabość.- odparł ze stoickim spokojem.- Nie potrafiłem się im oprzeć w sklepie.- uniósł prawy kącik ust do góry. On jest przeuroczy.
- Kolejny punkt do zapisania na liście: "Dziwactwa Harry'rgo Styles'a". Ma słabość do brokatowanych botków. Jesteś kopalnią niespodzianek Styles.- zaśmiał się.
- A jest taka lista?
- Jak widać.
- Mógłbym wiedzieć jakie są inne punkty na tej liście?
- Hmmm... Nie, to są bardzo poufne informacje.
- Ahh...- uśmiechną się.- No tak. To nie wypytuję.
- Prawidłowo.- skinęłam głową uśmiechając się.
- Ale miej się na baczności.
- Czemu?
- Jeszcze dużo o mnie nie wiesz, kotku.- uśmiechną się tajemniczo i opuścił pomieszczenie zostawiając mnie kompletnie oniemiałą. Ten człowiek zmienia się jak pogoda w górach. Raz wydziera się na mnie o byle gówno, a potem mówi zagadkami i czaruje mnie tym swoim niezaprzeczalnym urokiem osobistym.

Potrzebuję snu.

Wychodzę z garderoby i zaczynam przeszukiwanie mojego bagażu w celu znalezienia piżam. Mniej-więcej po 3 minutach w rękach trzymam moje nakrapiane one piece. Pozbywam się ubrań i zakładam piżamę. Gaszę światło i kładę się do łóżka.
Jego zapach jest tak intensywny, że mam wrażenie, że mnie przenika. Kręcę się po łóżku nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji do spania. Na domiar złego zaczynam czuć nie miłe ssanie w żołądku. Nie! O tej porze się nie je. Wyciągam z torebki mój odtwarzacz mp3 i włączam playlistę pt: "Na bezsenność". Anielski głos Adelle koi moje zmysły i powoli przenosi do krainy "mlekiem i miodem płynącej".

Perspektywa Harry'ego

Zamykam klapę mojego Macbook'a, odstawiam go na stolik kawowy i kieruję się do łazienki. Przyciskam włącznik do światła i w mojej sypialni ginie ciemność. Na łóżku leży postać, której sylwetkę rysuje ciasno owinięta kołdra. Pod wpływem impulsu podchodzę do prawej krawędzi mebla. Spoglądam na śpiącą Anabel. Słyszę jej miarowy oddech. Długie, gęste rzęsy spoczywają spokojnie w dolnym zaokrągleniu oczu dziewczyny. Bez konkretnej przyczyny czuję dziwne łaskotanie w okolicy żołądka. Ignoruję je. Biorę z szuflady w garderobie parę bokserek i idę pod prysznic. Kąpię się i idę do 'łóżka'. Kładę się na okropnie nie wygodnej kanapie. Nie mogę zasnąć.
Sam nie wiem co mnie napadło. To ona powinna gnieść się na tej pieprzonej sofie. To ja powinienem być tam gdzie ona teraz. Powinienem położyć ją w salonie...

... ale nie mogłem.

Jakaś bezwzględna siła w moim wnętrzu mówiła: " To jej miejsce. To ty jesteś skazany na jutrzejszy ból pleców. Nie możesz jej tego zrobić". I poddałem się.

Ona nieświadomie mnie kontroluje.

Jestem przemęczony.

Odpędzam od siebie kłębiące się w mojej głowie myśli i zasypiam.
__________________________________________________________

* "Porządek musi być" po niemiecku.
Hejka!
Nie wiem co napisać...
Hmmm. Po prostu mam na dzieję, że chociaż trochę się wam podobała piąteczka. :)
Limit pozostaje ten sam.

Kara xx.

5 komentarzy=nowy rozdział

7 komentarzy:

  1. Uwielbiam jak Harry jest taki...hah...nawet nie wiem jak to określic :P
    Jestem ciekawa dlaczego nie można wchodzic do jego gabinetu ale coś czuje,że niedługo się dowiem...^.^
    Zdziwiła mnie ta akcja z tymi ciuchami...to było dziwne i trochę nie skumałam o co chodził...o.o
    Czekam na nexta!!
    Wpadnij do mnie na nowy rozdział :D
    http://clockworklove.blogspot.nl/
    Pozdrawiam Vicky :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hue hue hue. Akcja z ciuchami miała zdziwić. Czyli efekt osiągnięty. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwykle tego nie piszę ale ten rodział jest tak zaj*bisty że to aż nieprzyzwoite! Świetny jest ten blog! Jak nie dasz szybko nexta to ci uduszę!!!
    Alex
    spotkanie-po-koncercie-1d.blospot.com
    operacja-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :-*

    http://right-now-one-direction.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń