środa, 24 grudnia 2014

Merry Christmas!


Hello!
Chciałbym życzyć Wam wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku i szampańskiego Sylwestra!
Miejmy nadzieje, że pójdzie w cycki. ;)
Niech w następnym roku spełnią się Wasze wszystkie marzenia.
Dziękuję, że ze mną tutaj jesteście.
Lepszych czytelników nie mogłam sobie wymarzyć.
Jeżeli chodzi o prezent,
to na razie powiem tylko tyle,
Że mam zamiar pisać nowe opowiadanie,
Ale więcej informacji, w swoim czasie.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego !
Kara. Xx

Rozdział 12. Robisz to mało dyskretnie


"Po burzy zawsze wschodzi słońce"

  Jechaliśmy w ciszy. Wzrok Harry'ego utkwiony był w drodze, a ręce trzymał mocno zaciśnięte na kierownicy. Wpatrywałam się w widoki na szybą.  Nagle samochód się zatrzymał, a ja ocknęłam się , że jesteśmy już pod "naszym" apartamentowcem. Nie czekając na polecenia ze strony Styles'a, opuszczam samochód, zbierając uprzednio torebkę.

  Szłam żwawym krokiem, tak aby przypadkiem nie nie natknąć się na Harry'ego, który dzisiaj wyjątkowo działa mi na nerwy. Pieprzony idota! Co on sobie wyobraża?! Myśli, że może rządzić mną i tym co robię? Nie jestem jakąś kretynką, u której szare komórki cierpią na samotność. Jeżeli mu się wydaje, że będę tępo wykonywać każdy jego rozkaz, to grubo się myli.

   Myślenie na o tym, tak mnie rozjuszyło, że nie szłam, lecz maszerowałam, wściekle tupiąc nogami o podłogę. Przed moimi oczyma ukazały się znajome drzwi, więc jeszcze bardziej przyspieszyłam, mając w zamiarze wejść z impetem do mieszkania. Nie wzięłam jednak pod uwagę przykrego faktu, że drzwi są zamknięte na klucz.
   
   Usłyszałam jedynie głuche łupnięcie i poczułam przeszywający ból w okolicy czoła.

 ***

   Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Leżałam na łóżku w sypialni Harry'ego, w około panował mrok. Nie miałam bladego pojęcia skąd się tam wzięłam, nie wspominając o tym że miałam na sobie porozciągany męski T-shirt, zamiast wieczorowej sukienki. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Zastanawiałam się z jakiego powodu, ale mój umysł był kompletnie zaćmiony. Wstałam z łóżka i zataczając się, wyszłam z pomieszczenia. Z salonu dobiegał dźwięk telewizora. Nad kanapą wystawała kudłata głowa, która kiedy tylko trafiłam do pokoju, odwróciła się w moją stronę. Przez chwilę miałam wrażenie, że przez jego twarz przemknęła ulga, ale jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknęła. 
- Już wstałaś? - zapytał. 
- Jak widać. - mruknęłam. 

  Między nami nastała niezręczna cisza. 

- Egh... Bo ja, nomartwiłemsięociebie. -  wyjąkał na wdechu. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
- Co powiedziałeś?
- Martwiłem się o ciebie, tak?! - wrzasnął. Zdziwiło mnie jego nagłe rozgoryczenie. 

  Na moje usta wpełzł uśmiech. Szczerząc się, jak głupi do sera, usiadłam obok Harry'ego na kanapie.

- To urocze, że się o mnie niepokoisz. - postanowiłam wykorzystać okazję i trochę się z niego ponaigrywać.
- Wcale się o ciebie nie niepokoję. Po prostu, trudno by było wytłumaczyć, skąd wziął się trup w moim mieszkaniu. - tłumaczył się.
- Och, no weź przestań. - szturchnęłam go w ramię. -  Nie ma się czego wypierać. To normalne, że nawet ty masz jakieś ludzkie odruchy. - byłam w swoim żywiole.
- Ha, ha, ha. Na prawdę,  prze śmieszne. Już ci klaskać?
- To nie miało być zabawne. Wiesz, miło jest wiedzieć, że masz kogoś, kto się o ciebie martwi.
- Nie martwię się o ciebie, jasne?! Nie jestem twoją niańką, żeby się tobą zajmować. Po prostu patrz,  gdzie łazisz i myśl, to na pewno rzadziej będziesz miała bliskie spotkania z drzwiami.
- Och, mówisz, że się o mnie nie martwisz, i że nie jesteś moją niańką? Twoje dzisiejsze zachowanie mówi zupełnie co innego!
- Acha! Więc miałem zostawić cię na podłodze w hallu? Będę wiedział na przyszłość!
- Jeżeli tak uważa... -  nie zdążyłam dokończyć, bo moje nadgarstki zostały przygwożdżone do kanapy, a nad moim ciałem zwisał Harry. Mój oddech gwałtownie przyspieszył. W oczach Styles'a szalały iskry, a mglisty szmaragd jego teczówek zmienił się w ciemną zieleń. Na swojej twarzy czułam jego gorący oddech, pachnący miętą.
- Nie obchodzisz mnie, rozumiesz? - warknął. Kiwnęłam ledwo zauważalnie głową. Już zaczął się podnosić, lecz nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie dodała.
- A więc, skoro tak cię "nie interesuję", to dla czego co wieczór poprawisz mi kołdrę? - jego wyraz twarzy natychmiast się zmienił się na zdziwiony, a potem przemknęło zakłopotanie, jednakże nie dane mi było się nim długo cieszyć, bo znowu wróciła ta arogancja i wrogość.
- Skąd to wiesz? -  syknął mi prosto w twarz.
- Robisz to mało mało dyskretnie. - uśmiechnęłam się szelmowsko.
- A więc zaprzestanę to robić. -  podniósł się z nad mojego ciała, patrząc na mnie zwycięsko .
- No i fajnie.

***

  Od godziny próbuję zasnąć. Jest już 23.47, a ja nadal kręcę się po łóżku. Z głębi mieszkania wydobywają się odgłosy telewizora. KONIEC! Nie będę tutaj leżeć. 

  Wstałam i skierowałam się do salonu. Harry siedział na kanapie i czytał jakąś książkę. 

 -  Harry?- zaczęłam przymilnym głosem. 
- Tak? - mruknął nie podnosząc głowy znad książki. 
- Bo ja nie mogę zasnąć. - wydukałam  
- To licz barany. 
- Już doszłam do 700.
- To nie wiem. Napij się mleka, czy coś. 
- Nie lubię mleka. - westchnął z poirytowaniem.
- No to ja już nie mam pomysłu.
- A przyszedł byś do mnie do łóżka? -  odwrócił się gwałtownie i spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
- Mam z tobą spać? - zapytał z niedowierzaniem.
- No... Tak.
- Nie wiem. Zastanowię się. - patrzyłam na niego z miną zbitego psa. Westchnął ponownie.
- Idź do łóżka. Zaraz do ciebie przyjdę. - pisnęłam radośnie i pochasałam do sypialni.

  Położyłam się i owinęłam szczelnie kołdrą. Chwilę później szum wody ustał, a przez drzwi łazienki wpadło do pokoju światło. Usłyszałam odgłosy bosych stóp,  a następnie materac po drugiej stronie ugiął się pod wpływem ciężaru Harry'ego.
- Dobranoc Harry. -  szepnęłam.
- Dobranoc Bella.
___________________________

Ho ho ho! 
Witam! 
Nareszcie jest, wyczekiwany przez Was rozdział! 
Przepraszam, ale strasznie się spieszę, bo już się do mnie rodzina zjeżdża, a ja nawet prysznica jeszcze nie wzięłam! 
Życzenia postaram się wystosowac dzisiaj po między napychaniem żołądka przy stole. W oddzielnej,  notce z prezentem. ;) 

Kara. xx

środa, 17 grudnia 2014

A few questions.


HEJKA! 
Mam do was pewne pytania (Boże, brzmi jak jakieś przesłuchanie ;)).
 
1. Poważnie zastanawiam się nad tym, czy nie przenieść bloga na wattpad. Co o tym myślicie? Bo wiecie, ja nie chcę robić niczego bez waszej aprobaty,ale byłby mi tam lepiej pisać itd. 
2. Czy chcecie żeby akcja trochę przyspieszyła? Bo ja to tak wszystko odwlekam, a może wy chcielibyście żeby bardziej się do siebie już zbliżyli. 

W obu kwestiach decyzja należy do Was. 
Do następnego rozdziału. 

Kara. xx