czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 4.(...) Harry Dupek-Styles i jego jelenie nogi.


"Nowe miejsca, nowi ludzie
a serce tak samotne..."

MYŚL
(...)
- Zaraz, zaraz. Ale dla cze...
- Nie powinno cię to obchodzić.- warkną sucho.- Idź do Gate'a numer 13. Obsługa cię pokieruje.
- Dobrze.- odpowiedziałam tak samo 'uprzejmie' jak on.
- Mój szofer będzie czekał na ciebie na Heathrow.
- Przecież miałam lądować na Stansted.
- A co za różnica?! I tak zawiozę ci dupę pod sam dom! Boże, czy ty zawsze musisz zadawać tyle bezsensownych pytań?!- wrzasną do telefonu.
- A mogę chociaż wiedzieć jak wygląda ten twój szofer? Czy mam chodzić z tabliczką: "Przygarnij mnie."?!
- Te informacje nie są ci potrzebne.
- Tak, no oczywiście! Po co mi to?!- prychnęłam.- Będę wołać po całym lotnisku: "Poszukuję szofera, który zawiezie mnie do domu Harry'ego Styles'a." .
- Wiesz, na prawdę nie mam czasu na słuchanie twoich głupot. Cześć.- sykną i się rozłączył. Co za dupek! W co ja się wkopałam?! Boże. Nie wiem jak ja wytrzymam rok. Jeszcze nawet się z nim dzisiaj nie spotkałam, a już mam go dość.
Wzdycham ciężko, biorę mojego "monstera" za uchwyt i ciągnąc go za sobą, kieruję się do gate'a trzynastego. Przy bramkach stała szczupła brunetka, która gorączkowo się rozglądała. Jej wnikliwe spojrzenie spoczęło na mnie.
- Proszę się pospieszyć!- ponagliła mnie. Szłam za nią do przezroczystych drzwi automatycznych, gdzie 'przejął' mnie siwiejący już mężczyzna, który wyglądał na przyjaznego. Mój bagaż został zabrany przez młodego chłopaka. Szliśmy zebranym krokiem przez kamienną płytę lotniska. Moim oczom ukazał się imponującej wielkości odrzutowiec. Weszłam ostrożnie po schodkach. Jego wnętrzu też niczego nie brakowało. Usiadłam na pierwszym-lepszym fotelu i zapięłam pasy bezpieczeństwa. Stewardessa zaczęła rutynowo swój pokaz. Patrzyłam na niego znudzona. Kiedy skończyła, sprawdziła czy jestem zapięta i odeszła a z głośników wybrzmiał komunikat pilota, informujący o starcie. Silniki przyspieszyły i rozpędzając się na pasie startowym, wzbiliśmy się w powietrze. 
Tutaj aż pachnie pieniędzmi. Nie chce wiedzieć ile to kosztowało, ani ile szczepionek na malarię można by kupić za równowartość tego samolotu. Źle się czuję pośród tego przepychu w czystej postaci, myśląc o tym, że gdzieś na świecie ludzie umierają z głodu. Na samą myśl, że jego mieszkanie wygląda podobnie, albo nawet bardziej ocieka bogactwem dostaję mdłości. Wyrzuty sumienia mnie chyba zabiją.
- Czy coś mogę dla pani zrobić?- zapytała się mnie blondynka, z tak białymi zębami, że ich blask raził mnie w oczy. Ledwie powstrzymałam się od krzyknięcia: "Zabierz mnie stąd".
- Nie, dziękuję.- uśmiechnęłam się delikatnie i rozłożyłam na fotelu, po czym zasnęłam.
***
- Proszę panią.- usłyszałam cichy głos i poczułam czyjąś rękę na ramieniu.- Jesteśmy na miejscu. Gwałtownie się podniosłam. Nade mną pochylała się ta sama kobieta która robiła pokaz.
- Och, dziękuję.- wstałam i ruszyłam do wyjścia.
- Dziękujemy i zapraszamy ponownie.- powiedział z uśmiechem ten sam chłopak. który odebrał mój bagaż. Teraz monster czekał w dole schodków. 
- Dziękuję.  odpowiedziałam i zeszłam na dół. Chwyciłam walizkę i ruszyłam do budynku. Szłam przez długi korytarz. Zakręt, zakręt. W lewo, w prawo, na wprost. O już koniec! Nie, jednak nie. Znowu skręt. Mijam kolejne drzwi i kolejne, i kolejne. To zdawało się nie mieć końca. Od taszczenia monstera rozbolała mnie już ręka. Na reszcie! Koniec!!! Przeszłam przez odprawę celną i wyszłam na ogromną halę. Nie no. Ten Harry jest kompletnie nie odpowiedzialny! Jak ja mam niby znaleźć kogoś kogo nie znam, w tym tłumie?! Przecież tu jest lekko licząc 300 osób! Przepycham się bliżej wyjścia. To co widzę, z deczka mnie dziwi. Wśród ogromu ludzi, udaje mi się wy haczyć Harry'ego. Jak zwykle ma 
telefon przy uchu. Sposób w jaki jest ubrany, co tu dużo mówić, cholernie mnie zaskakuje. Nie ma na sobie garnituru, jak podczas wszystkich spotkań ze mną (a było ich 2). Miła odmiana. A ta czapka zdecydowanie dodaje mu diabelsko uroku. Ugh! Muszę się otrząsnąć. Przyspieszam kroku. Dzieli mnie od niego:

100...
50...
30...
10...
1 metr.

Kończy rozmowę, chowa telefon do kieszeni i mierzy mnie wzrokiem.
- Czyli to ty jesteś tym tajemniczym szoferem?
- W rzeczy samej.- powiedział.- Choć.- odwrócił się na pięcie i ruszył do przodu.
- Ehm?- chrząknęłam.- Może byś mi pomógł?- zapytałam wskazując na monstera.
- Och. Tak.- powiedział i odebrał mi walizkę. Pieprzony gentleman. Pff.. I wysłuż się tu facetem!
Szedł tak szybko, że musiałam biec za nim truchtem. Harry Dupek-Styles i jego jelenie nogi. Doszliśmy do (pewnie jego) czarnego Range Rover'a. Otworzył bagażnik i wrzucił do niego mój bagaż. Trzasną klapą.
- Boże, kobieto! Czego ty tam do cholery napakowałaś, że to jest takie ciężkie?!
- Same najpotrzebniejsze rzeczy.- uśmiechnęłam się słodko. Pokręcił tylko głową i usiadł na miejscu kierowcy. Wnętrze samochodu przepełniał przyjemny zapach jaśminu. Wszystko było tak czyste, że bałam się czegokolwiek dotknąć. Samochód ruszył, a z głośników wybrzmiały pierwsze dźwięki "Crawling Up A Hill".
- Katie Melua?- spojrzałam na niego zdziwiona.
- Tak.- odpowiedział, nie spuszczając wzroku z drogi.
- Aha.
- Co w tym dziwnego?
- Nic. Po prostu... Nie spodziewałam się po tobie tego typu muzyki.
- Jej głos mnie uspokaja. A ja nie spodziewałem się, że ją poznasz. Większość osób zna ją tylko z "Nine Milion Bicycles".
- A szkoda. To na prawdę świetna artystka. Lubię jej muzykę. Ma piękny głos.
- Prawda.- ostatnie słowo rozdarło ciszę. Milczeliśmy przez resztę drogi.
Wpatrywałam się w krajobrazy za szybą. Wysokie wieżowce a gdzieś w oddali London Eye. Ludzie zabiegani, ciągnące się sznury samochodów a to wszystko na tle mającemu się ku zachodowi słońcu. Londyn jest piękny. Nagle skręciliśmy w boczną drogę. Auto zatrzymało się pod wysokim apartamentowcem. Zdziwiłam się. To już tu?
- Ty tutaj mieszkasz?
- Tak.
- Myślałam, że masz jakąś ogromną willę, czy coś w tym stylu.
- Kupowanie rezydencji z zamiarem mieszkania w niej samotnie, jest kompletnie bez sensu. A poz tym. Nie miałbym szans znaleźć jakiegokolwiek domu w centrum Londynu. Stąd jest wszędzie blisko. Nie znalazłbym lepszej lokalizacji.
- Racja.
Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy do drzwi wejściowych. Przeszliśmy przez hall, przywitani przez portiera krótkim: "Dobry wieczór". Podeszliśmy do windy. Harry wydobył z portfela jakąś kartę, przyłożył ją do czytnika i metalowe skrzydła się rozsunęły. Weszliśmy do środka a Lockers nacisną jedyny guzik, oprócz tego, który informuje o zacięciu się windy. Nadal milczymy. Wyjeżdżamy na, sama nie wiem które piętro i opuszczamy windę. Gęstą ciemność rozprasza światło. Na czarnym tle ścian namalowane są na biało galopujące sylwetki koni. Wygląda to na prawdę pięknie.
- Wow. To jest na prawdę...
- Oryginalne? Tak wiem.
- Jesteś miłośnikiem koni?
- Nie określiłbym siebie w ten sposób. Po prostu uważam, że to są niezwykle piękne istoty. Bardzo tajemnicze. To mnie w nich fascynuje.- powiedział otwierając drzwi do apartamentu.
Całe mieszkanie utrzymane było w nowoczesnym stylu, w różnych odcieniach szarości. Ściany salonu pomalowane były na kolor grafitowy i limonkowy. Na środku stała czarna, skórzana kanapa. Myślę, ze będzie mi tu dobrze. O ile nie umrę z samotności...
- Ładnie tu.- powiedziałam.
- Taaa. Tylko jest jeden problem.
- Jaki?
- Mam tylko jedno łóżko.
___________________________________________________________

Cześć Skarbki!
Jak tam, co tam?
Na wstępie, chcę was z całej siły uściskać za te wszystkie miłe słowa. No kocham Was normalnie! Jak to wszystko czytałam, to tak mi się cieplutko na sercu zrobiło.
Zwiększam limit do 5.
Mam prośbę do wszystkich którzy czytają Sweet Deal i mają konta na Bloggerze czy Googlach. aby dodali się do obserwatorów.  Będzie to z korzyścią i dla mnie i dla was.
Do czytania.

Kara. xx
5 komentarzy=nowy rozdział


6 komentarzy:

  1. Boski! Dawaj nexta!
    Alex
    spotkanie-po-koncercie-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNY BLOG!
    W ramach podziękowania za to że piszesz i za swoją ciężką pracę ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LBA szczegóły na moim blogu: http://marzenia-one-direction.blogspot.com/2014/08/liebster-award_7.html

    OdpowiedzUsuń
  3. ten rozdzial byl swietny! szczegolnie ostatnie zdanie :). Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się taki Harry jaki jest w tym rozdziale :-D dżentelmen to z niego żaden, ale ma coś w sobie xd
    Strasznie mnie ciekawi co będzie dalej, a najbardziej to chyba ich pierwsza wspólna noc :-D jedno łóżko, ale będzie fajnie :-D
    Coś wątpię żeby zaproponował, że będzie spał na podłodze. No cóż, czekam na kolejny, bo ten świetny ;-)
    Pozdrawiam :-*

    http://right-now-one-direction.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo kurde nieźle ;)
    Harry otacza się w luksusach, ciekawe czy przyzwyczai się do tego ;p
    Harry bez garnituru musiał ciekawie dla niej wyglądać haha ;D Pewnie tak jak Harry w garniturze dla nas ;)
    Jedno łóżko? Hhahahahahahahahah...
    BĘDZIE CIEKAWIE! ;D
    Ciekawe kto będzie spał na podłodze ;p
    A może jednak dojdą do kompromisu i będą spać razem?
    Jestem mega ciekawa :)
    Pozdrawiam Bella ♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń