sobota, 4 października 2014

Rozdział 8.(...) Ochrona danych osobowych, proszę pana.


"Pieniądze szczęścia nie dają.
Dopiero zakupy."


Marilyn Monroe.

Perspektywa Anabel.

Czuję jego ciało blisko swojego. 

Spinam się.

Czuję jego dłoń na swoich plecach.

Mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa.

Czuję jego ciepły oddech na swojej szyi.

Zaczynam drżeć. 

- Bierzemy ją.- wyszeptał wprost do mojego ucha. Wzdrygam się na jego chrapliwy głos. Potem odsuwa się ode mnie. 

A ja nadal stoję w osłupieniu. 

- No! Ruchy, ruchy.- popędził mnie.- Przecież w niej nie wyjdziesz.
Weszłam z powrotem do przymierzalni i ubrałam ciuchy w których przyszłam.
Nadal nie rozumiem jego zachowania. Co to w ogóle miało być?
Wychodzę.
- Idziemy.- powiedział Harry ruszając do przodu. Poczłapałam za nim. Szedł przez cały sklep nie zatrzymując się ani na chwilę. Doszedł do drzwi i tak po prostu wyszedł. Był już parę metrów od wejścia do butiku, kiedy udało mi się go dogonić i szarpnąć za ramię.
- Co?!- wrzasnął na mnie. Zdziwiła mnie jego nagła zmiana nastroju. Ja go chyba nigdy nie rozkminię.
- No to na przykład, że wyszedłeś sobie zadowolony ze sklepu, nie zabierając zakupów, ani nie płacąc. No to chyba jest wystarczający powód, żeby zawracać szanowny tyłek "szalenie zajętemu"  księciu!- moje nerwy były już "delikatnie" nadszarpnięte.
- Jeśli zechcesz na to wejrzeć mości panno Smith, to kiedy ty byłaś wieeeelce zajęta przebieraniem się, ja zdążyłem już uregulować wszystko. A  zakupy dostawią do domu.- warknął. Zatkał mi tym usta. Sama nie wiedziałam co odpyskować, więc tylko prychnęłam i uniosłam dumnie głowę.
- Dobra. Nie mam czasu z tobą dalej łazić.- powiedział  patrząc na swój (pewnie cholernie drogi) zegarek.- Masz tu kartę do mojego konta w banku.- wsadził mi do ręki plastikowy prostokąt. Nie mogłam w to uwierzyć. On. Dał. Mi. Dostęp. Do. Swojego. Konta. Chyba sam nie wie co robi.- Jest zbliżeniowa, więc nie trzeba ci pinu. Tym otwierasz windę.- dał mi białą kartę.- A tu masz klucze do domu.- wyciągną na dłoni połyskujący przedmiot. Wzięłam go od niego.- Jak zgubisz którąś z tych rzeczy... To daję słowo, pożałujesz, że się urodziłaś.- zagroził mi. Kiwnęłam tylko przestraszona głową. Normalnie bym to zbagatelizowała, ale on jest ode mnie 2 razy większy i do tego ma pewnie nieograniczone znajomości, więc prawdopodobnie wystarczy jeden telefon, żebym bez jakichkolwiek podejrzeń zniknęła z powierzchni ziemi. Z resztą, wyglądał śmiertelnie poważnie.- No. To chyba tyle.- powiedział i odwrócił się w tył.- Albo nie! Wszystko co kupisz, zostawiaj przy kasie. Przecież nie będziesz tego targać. A na powrót zamów sobie taksówkę. Kings Cross 486A.- zakomunikował i poszedł. Stałam jeszcze tak chwilę w  miejscu. Nie wiem co robić. Mam możliwość wyczyszczenia Harry'emu konta do ZERA. No może przesadzam z tym zerem. Raczej kompletnie bym go nie spłukała, nawet jeżeli wykupiłabym wszystkie akcje w "Pradzie". Jednak nie potrafię tak beztrosko szastać jego pieniędzmi. Bo właściwie za free daje mi mieszkanie, jedzenie, kupuje ciuchy, załatwia wymarzoną fuchę, do cholery, on oddał mi  własne łóżko! I jeszcze mam go naciągać na moje zachcianki?! Nie. Nie jestem typem pasożyta, o nie! A ja? Co ja mu właściwie daję? Wydzieram się, marudzę, obrażam go. Może powinnam coś zmienić?

Kończę swoje przemyślenia i daję się wciągnąć w zakupowy szał.

Najbliżej miejsca w którym się znajduję, jest filia Victoria's Secret. Analizując w głowie zasoby mojej bielizny kieruję się do przezroczystych drzwi. Kiedy znajduję się w środku, zostaję przywitana przyjaznym uśmiechem ze strony ekspedientki.

- Czy mogłabym pani w czymś pomóc?- zapytała uprzejmie.
- Nie, dziękuję.- odpowiedziałam równie miło.

Zaczęłam przechadzać się pomiędzy wieszakami i manekinami. Wybrałam parę biustonoszy i kilka (moich ulubionych) koronkowych fig. W końcu dotarłam do działu z "odważniejszą" bielizną. Skuszona wyglądającym zachwycająco zestawem, wsadziłam go do gustownego koszyczka przeznaczonego na zakupy. Nie widząc  nic interesującego pośród asortymentu, płacę i zostawiając swoje nabytki przy kasie, wychodzę.

Przez resztę czasu włóczyłam się bez większego zainteresowania po przeróżnych sklepach. Zmęczona tym całym  "shoppingiem" łapię taksówkę i wyruszam w drogę powrotną do "mojego" domu.

- Kings Cross 486 A.- informuję kierowcę.
- Dla pani wszystko.- powiedział mężczyzna na oko około 50, mrugając do mnie. Ledwie powstrzymałam wyraz obrzydzenia malujący się na mojej twarzy. Kryzys wieku średniego, to coś okropnego.

Wpatrywałam się w widoki za szybą. Zabiegani ludzie, stojące w korkach sznury samochodów, wznoszące się wysoko w górę oszklone wieżowce... Urok wielkiej metropolii.

- Jak masz na imię, piękna?- zapytał taksówkarz siląc się na zalotne spojrzenie.
- Ochrona danych osobowych, proszę pana.- uśmiechnęłam się niewinnie. Mina mu zrzedła. Przez resztę podróży miałam więc z głowy starego podrywacza.

- Jesteśmy na miejscu.- obwieścił kierowca.
- Och.- ocknęłam się i zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu portfela.
- Nie, nie. Proszę się nie trudzić. Na koszt firmy.- powiedział uśmiechając się szczerze.
- Nie... ja tak nie...
- Na koszt firmy, to na koszt firmy.- westchnęłam i zaczęłam żałować, że tak nie miło go potraktowałam.
- Bardzo dziękuję.- powiedziałam i obdarowałam go wdzięcznym uśmiechem.
- Nie ma za co, aniołku.- puścił mi oczko na odchodne.

Wyszłam z taksówki i skierowałam się do apartamentowca. Przeszłam przez hall i stanęłam przed windą. Wyciągnęłam z portfela białą kartę, którą Harry wręczył mi przed paroma godzinami. Przyłożyłam ją do czytnika i drzwi 'dźwigu' otworzyły się. Weszłam do środka i przycisnęłam pierwszy guzik. Wyszłam i mijając hall trafiłam pod mahoniowe drzwi. Rozkluczyłam je i weszłam do apartamentu.

W środku nie było żywej duszy. Zostawiłam torebkę na kanapie i (w swoim hipochondrycznym nawyku) wyszorowałam dokładnie ręce. Następnie wróciłam do sypialni. Zobaczyłam, że drzwi do mojej garderoby są uchylone. Na podłodze poukładane był w idealne piramidy przeróżnej maści pudełka. Te wielkie stosy na prawdę robiły wrażenie. Przejechałam po opakowaniu naznaczonym logo Christian'a Louboutini. Zdziwiłam się. Przecież ja byłam z nim tylko w jednym sklepie. Nie mogąc się powstrzymać otworzyłam wieko pudełka. W środku znajdowała się cudowna para szpilek.
Z moich ust wydobyło się zafascynowane westchnienie. Jeżeli on sam je wybierał, to..., to cholera nie uwierzę! Założyłam je na nogi i zaczęłam przechadzać się po pomieszczeniu. Kiedy już dostatecznie wypróbowałam te 'kolorowe cudeńka' złapałam za torbę z Victoria's Secret. Wyciągnęłam z niej kupiony zestaw i włożyłam go na siebie. Przejrzałam się w lustrze. Mówiąc nie skromnie, wyglądałam powalająco.
Do tego dołożyłam czarne 'high heels' i wyszłam z garderoby. Czułam się w takim wydaniu niesamowicie pewna siebie. Zaczęłam więc tak paradować po całym mieszkaniu. Dla polepszenia nastroju włączyłam odpowiednią muzykę, która wprost rwała do tańca. Wywijałam swoim ciałem na wszystkie strony świata. Z minuty na minutę moje ruchy nabierały zmysłowości. W końcowej fazie mój taniec przypominał poczynania początkującej tancerki 'go go' ze złamaną nogą i szyją w usztywnieniu. Oczywiście nie obyłoby się bez przekrzykiwania chodzącej na fula wierzy muzycznej. Pewnie dalej skakałabym jak idiotka, gdyby nie to co zobaczyłam...

_________________________________________________________

Hi!
A więc, daję wam wolną rękę, jeśli chodzi o zlinczowanie mnie.
Zachowałam się jak ostatnia menda nie dodając tak długo nextu,
ale po prostu cały czas mam taki młyn, że normalnie Ugh!
Wiem, wiem. Nic mnie nie tłumaczy.
Kwestię komentarzy zostawiam waszemu sumieniu.
Pamiętajcie jednak, że nawet głupie "Super!" motywuje.
Do następnego!

Kara. xx





14 komentarzy:

  1. Hej !
    Od dłuższego czasu śledzę z niecierpliwością i głodem nowych rozdziałów tego bloga i powiem szczerze, bez żadnej wazeliny, że to jeden z moich ulubionych blogów o Harrym, a czytałam ich naprawdę wiele !
    Podoba mi się sama postać Harrego, jako wyrafinowanego biznesmena i jeszcze Anabel, która jest naprawdę urocza !
    Najbardziej podobała mi się końcówka, super przemyślane !
    Pozdrawiam i czekam na więcej !
    Layls
    Nie wiem czy lubisz świat Harrego Pottera, ale zapraszam Cię na mój blog : dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moją drugą miłością zaraz po Stylesie jest Potter. Mam słabość do Harrych. :))) Z miłą chęcią wpadnę.

      Usuń
  2. O noj boze.
    Ale sie robi ....coraz ciejawiej

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć poprostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział!!!!! Czekam na nexta Dominika :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział czekam na next ~cleo :D

    OdpowiedzUsuń
  8. No supeeer! czekam na rozwinięcie akcji !

    OdpowiedzUsuń
  9. O boże co się teraz dzieje Chcę dalej jak najszybciej :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Super piszesz uwielbiam twój blog:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle zajęło mi to trochę żeby dodsć komentarz ale przynajmniej jest. Kocham twojego bloga! Serio, laska, dawaj nexta!
    Alex xox

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooo jakie cudo
    Harry mmm no ktoś tu ma gust
    Ogromnie ciekawi mnie co zobaczyła
    Nie mogę doczekać się nexta
    Będę czekać
    Buziaki Mela:**
    Genialny blog

    OdpowiedzUsuń