poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 1. (...) Wybacz słońce, ale twoje oczy mówią: Pieprzyłabym.


"Spotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych:
jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja,
obie ulegają zmianie."

Carl Gustav Jung.

- Wkrótce do pani zadzwonimy.- powiedziała przysadzista kobieta zza biurka.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się sztucznie - I pocałujcie się w dupę parszywe świnie - dodałam w myślach. Zawsze to samo. "Wkrótce do pani zadzwonimy." Już nawet sama nie wiem w ilu gazetach mi to powiedziano. A ile razy dzwonili? ZERO. Piękne, okrąglutkie ZERO. Trzymają te swoje 'gwiazdeczki', a one doją z nich kasę, jak pijawki, karmiąc ludzi pierwszą - lepszą plotką. Flaki mi się przewracają na myśl o takich darmozjadach. I żeby Ci chociaż powiedzieli: "Spieprzaj, bo tylko marnujesz mój czas."- to OK, ale oni robią cholerną nadzieję, że jednak dadzą znać.
Wstaję z krzesła i wychodzę z pomieszczenia. Idę zamaszystym krokiem przez korytarz do windy.
Naciskam przycisk poziomu "0", zjeżdżam na parter i ruszam przez oszkloną halę. Moją uwagę zwraca dwoje kłócących się mężczyzn. Robili to dość głośno, więc bez większego problemu ich słyszałam.
- Kto tu do jasnej cholery pracuje?!- wrzasną kędzierzawy - Zatrudnilibyście wreszcie kogoś, kto nie spierdoliłby całej roboty!- O! Facet dobrze gada! Już go lubię. Pewnie jego też wywalili na zbity ryj, tylko postanowił powiedzieć tym gnojkom, co o nich myśli.
- A pieprzcie się wszyscy!- krzykną ten sam chłopak. Przyspieszyłam kroku, żeby go dogonić i podnieść na duchu, że nie tylko jego traktują tutaj jak śmiecia.
- Ciebie też olali, co?- zagaiłam - Spoko, mnie też. Chyba z 4 raz tu przychodzę. Babka od rekrutacji 
już pewnie zna moje CV na pamięć. Mam nadzieję, że w końcu dadzą mi tą posadę dla świętego spokoju. Tak w ogóle to jestem Anabel.- wyciągnęłam dłoń na powitanie.
Lockers gwałtownie się zatrzymał. Oddychał ciężko, a pięści miał zaciśnięte.
- To na prawdę świetnie, tylko JA NIE JESTEM PIEPRZONYM DZIENNIKARZEM!- wrzasną, aż się wzdrygnęłam.
- Oh, przepraszam.-wyjąkałam. Obróciłam się o 180 stopni i uszyłam do przodu. Ale jestem głupia! Co ja sobie w ogóle myślałam. Czasem przeklinam tą swoją spontaniczność.
- Zaczekaj!- usłyszałam ten sam, ochrypły głos. Bardzo specyficzny. Zastanawiam się, czy jest to powodem długotrwałego palenia papierosów, czy po prostu chłopak został obdarzony tak niezwykłym darem. Według prośby, zatrzymałam się. Dwie sekundy później obok mnie znalazł się pan "Nie pieprzony dziennikarz".
- Przepraszam za ten wybuch. Mam dzisiaj zły dzień.
- Nie ty jeden.
- Nie ważne. Mam dla ciebie pewną propozycję.- spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
- Słucham.- powiedziałam zakładając ręce na piersi.
- Może to głupie, ale potrzebuję partnerki.- wytrzeszczyłam na niego oczy.
- Że co proszę? Chyba sobie żartujesz! Ja nie jestem żadną dziwką! Szanuję siebie!
- Gdybyś siebie szanowała, to nie chodziłabyś i żebrała posady.- to była prawda, ale ja nie chciałam dopuścić jej do siebie. To jedno zdanie wbiło się w moją dumę jak świeżo zaostrzony sztylet.
- Jesteś bezczelny! Z resztą, od kiedy my w ogóle jesteśmy na "TY"?
- Jakbyś chciała wiedzieć, to sama się do mnie podwaliłaś, ni z tego, ni z owego!- znowu miał rację, ale jeżeli myślał, że tym zatka mi usta, to się grubo mylił. Postanowiłam jednak pokazać klasę, odwróciłam się na pięcie i dumnym krokiem ruszyłam na przód. Niestety mój nadgarstek został zamknięty w stalowym uścisku, a ja sama bez ceregieli obrócona twarzą do "Kręconego", a raczej do jego klatki piersiowej, bo dostawałam czubkiem głowy co najwyżej do jego nosa.
- Przepraszam, nie to miałem na myśli. Chodziło mi o osobę do towarzystwa.
- Nooo, a mi co do tego?
- Otóż z tego co wywnioskowałem, masz problem z dostaniem się do tej redakcji.
- Może, no i?
- Więc, chciałbym ci zaproponować, abyś przez pół roku była moją partnerką. W zamian ja załatwię ci pracę w "Daily Mirror".
- W tym "Daily Mirror"?!
- Tak.
- Czyli przez 6 miesięcy mam udawać twoją dziewczynę?
- Nie dokładnie..., ugh... to znaczy... Tak.- westchną.
- A na czym ma to dokładnie polegać.
- Będę cię po prostu ciągać po bankietach, spotkaniach, imprezach biznesowych i innych duperelach
- No nie wiem...
- To się zastanów. Masz czas do końca tygodnia.Tutaj ci daję moje namiary. A teraz przepraszam, ale bardzo się spieszę.- podał mi wizytówkę i odszedł.
Spojrzałam na czarny prostokąt, na którym były wydrukowane na biało potrzebne mi informacje.

'Harry Styles
Browner Company

Telefon: 894 987 786
E mail: h.styles@gmail.com'

Schowałam wizytówkę do portfela, a numer zapisałam w telefonie. Sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Muszę to z kimś obgadać.

***
- Hej kocie! Co ty tutaj robisz? Ale ja się z tobą dawno nie widziałam!-wyściskałam się z Mavis-moją BFF.
- No, dawno mnie tu nie było.
- Właśnie! Powinnaś się wreszcie przeprowadzić do Londynu!
- Kto wie? Może nie długo to zrobię.
- Serio?! Ja próbuje cię do tego przekonać od 2 lat, a ty mi tu ni z gruszki, ni z pietruszki mówisz, że nacierasz na stolicę?
- To jeszcze nic pewnego...
- Srutututu, majtki z drutu.- przerwała mi Mavis- Ty mi lepiej powiedz, kto dokonał tego cudu.
- Dostałam pewną propozycję.
- Nie żartuj! Przyjęli cie?
- Nie.
- A to świnie! Nie wiedzą kto przechodzi im koło nosa.- poklepała mnie po ramieniu- Zaraz, zaraz. Skoro nie gazeta, to co to za propozycja?
- Mam być dziewczyną do towarzystwa.
- C-co?- May o mało nie zakrztusiła się kawą.
- Nie w TYM sensie.
- To w jakim?
- Mam chodzić na jakieś bankiety, elitarne imprezy i takie tam.
- Acha. Boże... kamień z serca.- odetchnęła z ulgą.
- Nie no, za kogo ty mnie masz mała.
- Ha ha ha. Wiesz, mi się to zawsze z jednym kojarzy.
- Taaa, wiem aż za dobrze.
- OK, ale z kim masz  chodzić na te imprezy? No bo chyba nie sama z sobą.
- Z takim jednym.
- Z "JAKIM JEDNYM"?
- Och.- westchnęłam zrezygnowana.- Byłam wczoraj na rozmowie kwalifikacyjnej i spotkałam tam jednego kolesia, zaproponował, żebym była jego "dziewczyną do towarzystwa", a on załatwi mi fuchę w "Daily Mirror".
- Serio? Co to za typek? Jakiś taki podejrzany. No bo kto normalny podchodzi tak bez niczego i wyskakuje z jakimiś układami?
- Nie wiem o nim zbyt wiele. Jest jakimś biznesmenem.
- Biznesmen? Jak ma na imię?
- Harry.
- A ile ma lat?
- Nie wiem.
- A tak na oko?
- Z 20?
- To młody! Myślałam, że jakiś dziad.
- Co ty! Nie jestem jakąś lolitą, żeby się prowadzić z 70 letnimi dziadkami.
- Wiem, wiem. Przystojny?
- A ciebie to tylko wygląd zewnętrzny interesuje.
- Czyli brzydki?- zapytała zawiedziona.
- Nie, jest całkiem przystojny.
- "Jest całkiem przystojny" Pfff... Wybacz słońce, ale twoje oczy mówią: Pieprzyłabym.
- Wcale nie!
- Kotku, już ja chyba lepiej wiem co widzę.
- Ugh... no nie ważne.
- Czym on się dokładnie zajmuje?
- No nie wiem! Rozmawiałam z nim raptem 3 minuty!
- Dobze, dobze kotecku. Nie denelwuj się tak. Hmm, ale skoro z niego taki 'beznesmen', to może będzie coś o nim w necie? Wygogluj go.
Wygrzebałam z torby mojego I phone'ae i wpisałam w wyszukiwarce hasło "Harry Styles". 2 sekundy później pojawiły się różne strony. Wcisnęłam pierwszą-lepszą i natychmiast się na niej znalazłam.
- Jest coś.- mruknęłam do przyjaciółki.
- To czytaj!- powiedziała podekscytowana, przysuwając się do mnie.
- Harold Edward Milward Styles. Urodzony pierwszego lutego 1994 roku... w... coś tam, coś tam. Dzieciństwo..., to nas nie interesuje. Oh!
- Co?
- Multimiliarder. Odziedziczył po zmarłym wuju jedną z największych na świecie spółek akcyjnych-"Browner Company"... Uplasował się na 4 miejscu najbardziej wpływowych ludzi z branży, według magazynu "Forbes". Uważany za najmłodszego na świecie "wyjadacza" w biznesie.
- Wow. No nieźle... Moją BFF poderwał najmłodszy rekin biznesu!
- A tam od razu poderwał...
- No co? Nazywajmy rzeczy po imieniu.
- Bo ty taka bezpośrednia jesteś.
Nagle zadzwonił telefon Mavis, przerywając nam rozmowę.
- To z pracy.- wywróciła oczami - muszę odebrać. Wstała z krzesła i wyszła na zewnątrz.
Dopiłam swoje Cappuccino i wsadziłam do ust widelczyk z ostatnim kęsem sernika. Właściwie nawet nie rozejrzałam się po tej kawiarni. Nigdy tu wcześniej nie byłam. Zazwyczaj chodzimy do naszej ulubionej "Cookie Kingdom", ale aktualnie jest w remoncie.  W całym lokalu delikatnie drażni zmysły przyjemny zapach cynamonu. Na każdym stoliku leży ozdobny słoiczek z laskami tej przyprawy. Ściany mają  napawający spokojem i dający wrażenie rodzinnej atmosfery kolor kawy z mlekiem. Całokształt ogólnie bardzo mi się podoba. Myślę, że jeszcze nie raz tu wpadnę. Moją analizę otoczenia przerwała May.
- Dzwonił szef. Powiedział, że "pilnie mnie potrzebuje".- westchnęła - muszę iść.
- Spoko. Jeszcze się zdzwonimy.
- Ty to masz do mnie cierpliwość.
- Chyba ty do mnie!- wstałam z krzesła i przytuliłam się do Mavis, a ona zrobiła to samo.
- Pa pa, kochanie. Masz mi się bezwzględnie zgodzić na ten układ!- powiedziała grożąc mi palcem.- I pamiętaj, że moje włoście, zawsze stoją dla ciebie otworem.
- Wiem, wiem. Cześć.- dostałam buziaka na odchodne, a gdy obie uregulowałyśmy rachunki, wyszłyśmy.

Przez całą drogę do hotelu myślałam o tej propozycji. Jest na prawdę kusząca, ale mam pewne wątpliwości. Co jeśli to tylko czcze gadanie, a Harry chce mnie tylko wykorzystać? I po pół roku okaże się, że zostałam oszukana. To na prawdę trudna do podjęcia decyzja.
Zaparkowałam auto pod moim tymczasowym miejscem zamieszkania i ruszyłam do swojego apartamentu. Przyłożyłam kartę do czytnika i weszłam do pomieszczenia. Dopadło mnie zmęczenie, więc nawet nie biorąc prysznica rzuciłam się na łóżko i od razu odpłynęłam.

Obudziłam się o 6.00. Całą noc dręczyła mnie ta sprawa z Harrym. Jeszcze raz sobie wszystko przemyślałam i podjęłam decyzję. Wybrałam numer Styles.

jeden sygnał...
drugi sygnał...
trzeci sygnał...

- Halo. Kto mów...
- Harry? Umowa stoi.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć Miśki! Co tam u was? Jak mijają wakacje? U mnie dość intensywnie.
Mam nadzieję, że rozdział się chociaż trochę spodobał.
Do czytania. :*

Kara xx

Czytasz? Skomentuj!



5 komentarzy:

  1. Zaczyna się super! I tytuł rozdziału -rozbrajający :) na pewno będę stałym gościem ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję! Twój blog też jest świetny! Podoba mi się odmienność cech głównej bohaterki.

    Będę Cię informować o kolejnych rozdziałach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, nominowałam cię do Libster Awards :) http://heat-me-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo mega.
    Harry Styles miliarder ;)
    Mmm ;) Ciekawą propozycję dostała haha :p
    Fajnie, że przyjaciółka poradziła jej, aby przyjęła propozycje ;>
    Będzie ciekawie z tego co czytam haha ;D
    Fajny pomysł na opowiadanie. I ciekawie piszesz ;]
    Jedno łączy się z drugim i wychodzi coś tak zajebistego.
    Jak na razie mi się podoba. Oby tak dalej.
    Widać, że jakiś pomysł na to opowiadanie masz i to się liczy.
    Piszkaj nowe rozdziały i rozwijaj bloga.
    Jedyne co mi pozostaje to życzyć powodzenia i obiecać, ze będę odwiedzać tą stronę;)
    Pozdrawiam kochana ;*
    Bella♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń